Dzisiejszy dzień spędziłam w Warszawie na Biegu Kobiet. Wyobraźcie sobie grubo ponad 2 tysiące kobietek w jednym miejscu i w większości ubranych w różowe koszulki. No właśnie – robi wrażenie. I chociaż nie lubię biegać na 5km, a już tym bardziej nie przepadam za wypluwaniem płuc w pełnym słońcu w samym środku upalnego dnia – muszę przyznać, że warto było wziąć udział w tej imprezie. Radość, śmiechy, muzyka, emocje. I mnóstwo debiutujących w biegu kobiet. Dla kogoś, kto tak jak ja zajmuje się motywowaniem kobiet do biegania to jest naprawdę wzruszający widok:)
Oprócz wzięcia udziału w samym biegu i pokonania tych 5 kilometrów (zajęło mi to podobno 22 minuty i 59 sekund – przy czym zatrzymałam się po drodze na zrobienie zdjęć:):):)) zrobiłam sobie pamiątkowe zdjęcie z panią Ireną Szewińską – patronką honorową biegu. A na mecie wpadłam (niemal dosłownie) na Iwonę Lewandowską – naszą topową maratonkę i przyszłą olimpijkę (Iwona ma już minimum na Igrzyska w Rio:)).


